Fotografia autorstwa Franciszka Simińskiego
Pani Danuta wspomina: „Mieszkałam w tym czasie z mężem i synem w Czułowie. Aby zrobić zakupy, wędrowałam z półrocznym dzieckiem w wózku pieszo ul. Czarną przez pola, aż do giełdy kwiatowej, targowiska i rynku w Tychach. Droga była długa i uciążliwa. Próbowałam jeździć autobusem komunikacji miejskiej nr 4 do Tychów. Jednak autobus przyjeżdżał z Katowic przepełniony i nie było możliwości wejść do środka z dzieckiem w wózku.
W Czułowie wynajmowaliśmy pokój w domu jednorodzinnym przy ul. Wiosennej. Do domu doprowadzona była woda, ale nie było kanalizacji. W pokoju, który służył za kuchnię i sypialnię, znajdował się żeliwny piecyk żeleźniok. Z rozrzewnieniem wspominam tamten czas”.
