Fotografia portretowa kobiety z dwójką dzieci powstała w krakowskim zakładzie fotograficznym Stanisława Stadlera. Wiadomo, że dziewczynka po prawej nazywa się Maria Kalafarska i że po drugiej wojnie światowej, już jako dorosła kobieta, zamieszka w Tychach. Nim Stanisław Stadler przeprowadził się do Krakowa, w latach 1896–1900 prowadził Atelier Artystyczno-Fotograficzne w Tarnowie przy ulicy Wałowej 6–8 oraz dwie filie – w Rabce i Zakopanem. Na winietach zdjęć wykonanych w Rabce widnieje dopisek „Miejsce kąpielowe”. Tak jak i Zakopane czy Krynica Zdrój, tego typu górskie uzdrowiska i miejscowości turystyczne były popularne nie tylko wśród wycieczkowiczów i kuracjuszy. Swoje interesy prowadzili tam również fotografowie oferujący klientom usługi w swoich zakładach, a od połowy lat 20. XX wieku, kiedy upowszechniła się fotografia małoobrazkowa, także łapiący ich z aparatem na ulicach i deptakach.
Stanisław Stadler działał w Krakowie pod dwoma adresami: przy ulicy Karmelickiej 15 (około 1900–1928) oraz Szewskiej 27 (około 1910–1919). Lokal przy Szewskiej odkupił od fotografa Hennera Bernarda [Berla] juniora (1867–1913), który w Krakowie założył go w 1906 roku. W 1910 roku Henner przeniósł się jednak do Lwowa, a zakład sprzedał Stadlerowi. To dlatego w prawym dolnym narożniku fotografii widnieje sucha pieczęć o treści: „ST. STADLER/ DAWNIEJ/ B. HENNER/ KRAKÓW//”. Dopisywanie nazwiska pierwszego założyciela zakładu fotograficznego do własnego było powszechną praktyką. Miała wzmacniać wśród klienteli poczucie ciągłości znanej im i docenianej wysokiej jakości fotografii oraz profesjonalnej obsługi. Nowy właściciel atelier nie odcinał się od historii swojego poprzednika, lecz świadomie do niej nawiązywał. Zarówno nowinki, ale i kontynuacja tradycji były w cenie.
Chociaż portret Stadlera powstała kilkadziesiąt lat po wynalezieniu dagerotypu, ubiór pozującej kobiety i dziewczynki wydaje się być podyktowany zaleceniami pierwszych fotografów. W 1842 roku fotograf Maurycy Scholz pisał na łamach „Gazety Warszawskiej” – „Doniósłszy niedawno szanownej publiczności, że trudnię się zdejmowaniem za pomocą dagerotypu portretów i grup złożonych z dowolnej liczby osób, czuję potrzebę uczynienia niejakich uwag względem wyboru kolorów ubrania, które są najdogodniejszymi do podobnych operacji. Aby obraz otrzymany za pomocą działania słońca mógł być we wszystkich swoich częściach dokładnie wykończonym, należy w ubraniu unikać zarówno zupełnie czarnych, jak i zupełnie białych kolorów. Obie te barwy w działaniu na blachę srebrną pokrytą parą jodyny różnią się bardzo od działania barwy twarzy; […] dlatego dagerotypowanie najlepiej się udaje, jeśli osoba, z której portret ma się zdejmować, ma ubranie w deseń, z różnych średnio jasnych kolorów, co u dam łatwo daje się zastosować”. Jeszcze długo w fotografii atelierowej preferowany był ubiór uszyty z wzorzystego materiału, który nie tylko ożywiał zdjęcie, ale również pozwalał ukryć ewentualne defekty czy zaplamienia na odbitce.
Ewelina Lasota
Literatura:
M. Scholz, notatka prasowa w rubryce Wiadomości Krajowe „Gazety Warszawskiej”, 12.06.1842, nr 151, w: W. Kanicki, D. Łuczak, M. Szymanowicz, Polscy fotografowie, krytycy i teoretycy o fotografii 1839–1989. Antologia, UAM, Poznań 2023, s. 89.